Walentynkowe historie z autobusem w tle
Połączyły ich podróże autobusem lub czekanie na przystankach. Niektórzy są razem od kilku miesięcy, inni przeżyli wspólnie nawet 35 lat... Okazuje się, że Zakochanych w Komunikacji Miejskiej w Olsztynie nie brakuje.
Zarząd Komunikacji Miejskiej otrzymał od pasażerów 34 maile z niesamowitymi historiami, a nawet ze zdjęciami zakochanych. Spośród nich wyłonione zostały trzy pierwsze miejsca.
1 miejsce - historia Hanki i Ernesta
2 miejsce - historia Justyny i łukasza
3 miejsce - historia Agnieszki i Piotra
Laureat pierwszego miejsca - Pan Ernest zrzekł się nagrody, gdyż podróżuje już komunikacją miejską za darmo. W związku z tym dwie podwójne sieciówki trafią do zwycięzców drugiego i trzeciego miejsca. Gratulujemy!
1 miejsce - historia Hanki i Ernesta
Ten opis będzie dla mnie terapią psychologiczną, zamiast wizyty u psychologa. Historia Hanki i Ernesta jest ściśle związana z trzema przystankami - na ul. Grunwaldzkiej, Placu Roosevelta, oraz Knosały (tam zatrzymywała się dziewiątka). Na Placu Roosevelta spotkałem koleżankę, która niosła jakieś wielkie pakunki. Zaproponowałem, że jej pomogę zanieść je do domu. Na klamce wisiała kartka "będę za pół godziny Hanka". Muszę dodać, że telefon stacjonarny był wówczas luksusem. Dostałem propozycję bym zaczekał i poznał jej koleżankę. Dziewczyna zrobiła na mnie ogromne wrażenie, okazało się że mamy wspólne zainteresowania i tematy do rozmów. Spotkanie skończyło się bez umawiania się na przyszłość. Minęło kilka dni. Jadąc autobusem zobaczyłem poznaną kilka dni wcześniej dziewczynę. Nawiązałem rozmowę, lecz coś było nie tak. Gdy zacząłem się jej przyglądać zauważyłem zwisający guzik przy płaszczu i choć była bardzo podobna to stwierdziłem, że zaszła pomyłka. Będąc w pracy zadzwonił telefon. Trudno opisać moje zdziwienie gdy usłyszałem głos Hanki. Od tego czasu mieliśmy regularne spotkania przed pójściem do pracy. Nasze drogi krzyżowały się na przystanku na Placu Roosevelta - ona do dziewiątki, a ja jedynki. I tak przez kilka lat. Oczywiście że były i inne spotkania, nie tylko na przystankach. Okna Jej pokoju wychodziły na ul.Grunwaldzką i podczas tzw. cichych dni (bo i takie się zdarzały) stojąc na tym przystanku wpatrywałem się w Jej okno czekając aż zapali się światło. Trwało to nieraz bardzo długo. To miejsce przysporzyło nam i innych emocji. Podczas stanu wojennego otoczył nas 6 - osobowy patrol wojskowy, wycelowane lufy karabinów i ścisła kontrola. Na szczęście nic nie znaleziono (Hanka była jednym z założycieli koła Solidarności w szkole).
Zamieszkaliśmy razem. Gdy pozwolono polakom na trzymanie paszportów w domu, odkryliśmy jeszcze jedna wspólną pasje - podróże. Fascynowała nas Azja. Oczywiście, że została moją żoną. Na zawsze połączyły nas trzy przystanki i wspólne zainteresowania. Wędrówki po górskich szlakach żeglarstwo i podróże.
16 września 2012 roku, po 35 latach wspólnego życia, Hanka zmarła. Teraz otworzyłem okno i patrzę na autobus który właśnie podjechał i wyobrażam sobie, że właśnie wsiadamy.
2 miejsce - historia Justyny i Łukasza
"Ludzie zawsze gdzieś na siebie czekają, czy to na środku pustyni, czy w wielkim mieście. Gdy ich drogi się przetną, a spojrzenia spotkają, przeszłość i przyszłość tracą znaczenie. Istnieje tylko ta jedna jedyna chwila i niesamowita pewność, że wszystko, co na niebie i ziemi, zapisane zostało tą samą Ręką. To Ona powołuje do życia Miłość i dla każdego człowieka, który pracuje, odpoczywa i szuka szczęścia na tym świecie, stworzyła bratnią duszę. Bez tego straciłyby sens ludzkie marzenia." Paulo Coehlo
Poniedziałek, dziewiętnasty listopada, dwa tysiące dwunastego roku, godzina piętnasta dwadzieścia osiem, Olsztyn, przystanek "Hala Urania"- jak co tydzień o tej porze wsiadłam do autobusu, by dotrzeć na zajęcia w Kortowie. Słuchając muzyki, zamyślona, patrzyłam przez szybę pojazdu, wędrując wzrokiem po znanych obiektach. Niebo było pochmurne, smutne. Zamknęłam oczy, starając się myśleć o czymś przyjemnym. Dźwięk autobusu informujący o kolejnym przystanku wyrwał mnie z fantazjowania. Otworzyłam oczy. Teraz już nie musiałam się starać, aby odczuwać przyjemne emocje. Poczułam wewnątrz narastające ciepło, które rozprowadzało się we mnie z zabójczą prędkością, stado iskier, które wzbiły się do lotu wewnątrz mnie. Sprawcą tych uczuć był widok chłopaka, który właśnie wsiadł do autobusu. Jego wygląd i tajemniczy wzrok zaintrygował mnie. Zderzyliśmy się wzrokiem. Jednak czym prędzej, nieco zmieszana odkręciłam głowę w stronę szyby. To był impuls. Po chwili już go nie było... Zniknął z mojego pola widzenia ginąc gdzieś w tłoku. Pomyślałam, że to co się stało nie będzie miało wpływu na dalszą część dnia, po prostu ładnie się uśmiechnął ... Jednak wrócił! Stanął znów na przeciwko miejsca gdzie siedziałam. Już nie potrafiłam patrzeć w inną stronę niż na niego. To było silniejsze ode mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Wymienialiśmy się nieśmiałymi spojrzeniami. Każde kolejne spotkania naszych oczu powodowały uśmiech na naszych twarzach. Coraz dłużej utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Niestety w pewnym momencie taśma się urwała- zobaczyłam jak chłopak zbliża sie do drzwi wyjściowych. Żebym wtedy zobaczyła swoją minę...:) Wskazał na drzwi, pytając tym gestem czy wysiadam. Kiwnęłam przecząco głową ze skwaszoną miną. Miałam ochotę wstać, złapać go za rękę, wysiąść na pierwszym lepszym przystanku i zanurzyć się w jego oczach. Jednak nim zdążyłam wstać, to on odważył się na kolejny krok. Podszedł i zapytał mnie gdzie wysiadam. Odpowiedziałam, że na przystanku "Centrum Konferencyjne", na co on z uśmiechem " W takim razie ja też".. Gdy wysiedliśmy z autobusu, zapoznaliśmy się, rozmawialiśmy na ławce przed biblioteką. Nawet nie myśleliśmy o tym, że właśnie mijają nam zajęcia.
Tak właśnie zaczęła się nasza miłosna historia. Nasza przygoda jest dowodem na to, że każdy dzień jest zaproszeniem do szczęścia, że każde miejsce i każda chwila są dobre na miłość. Nigdy nie wiadomo co i gdzie może nas spotkać. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Nawet autobus okazuje się być świetnym miejscem na nawiązanie nowych znajomości, a nawet na rozwój miłości. Jedna sekunda, a nawet jeden przejazd linią autobusową, czy jeden przystanek może zmienić całe nasze życie. Każda jazda autobusem, a szczególnie linią numer piętnaście przypomina mi o naszym początku. Jazda tego dnia autobusem była dla nas w pewien sposób przepustką do miłości. Kupiony tego dnia bilet był jak bilet do miłości. Oczywiście uczuć nie da się kupić, ale bilet ZKM w Olsztynie i owszem, co może stanowić pierwszy krok do początku czegoś pięknego.
3 miejsce - historia Agnieszki i Piotra
Miłość. Dla jednych początkiem jest romantyczna kolacja, dla innych przypadkowe spotkanie w gronie znajomych,
a dla mnie.. A dla mnie początkiem był mały, niczym niewyróżniający się przystanek autobusowy w centrum.
Wszystko zaczęło się trzy lata temu w mroźny poranek na alei imienia Marszałka J. Piłsudskiego. Jak co ranek czekałam na autobus skierowany w stronę Gutkowa, ponieważ właśnie tam znajdowało się moje ulubione miejsce na zdjęcia. Ale tego dnia coś, a raczej ktoś, zaskoczył mnie swoją obecnością. Można powiedzieć, że praktycznie na pamięć znałam osoby czekające ze mną tym przystanku właśnie o tej porze, a tego Pana nigdy wcześniej nie widziałam. Zaintrygował mnie wyjątkowo z tego względu ,że był posiadaczem jakże przeze mnie uwielbianych brązowych oczu i długich, ciemnych włosów. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że patrzę się na niego nieprzytomnie i natychmiast otrząsnęłam się, strzepując ze swojej grzywki drobne płatki śniegu. Uroczy nieznajomy uśmiechnął się w niezapomniany sposób, a ja właśnie spostrzegłam, że zaraz odjedzie wyczekiwana jedenastka ! Bez zastanowienia chwyciłam swój aparat oraz plecak i wsiadłam w ostatniej chwili do autobusu. Odjeżdżając obdarowałam nieznajomego dość nietypowym spojrzeniem i natychmiast wróciłam na ziemię. Dojechałam na miejsce, ale chwila… No tak nie mam ze sobą swoich ulubionych rękawiczek. Zostały na tym trefnym przystanku. Całe plany spaliły na panewce, ponieważ bez moich nadzwyczaj ciepłych rękawic nie byłam w stanie nawet wyjąć aparatu.
Minęło parę dni ale niestety zdrowie spłatało mi figla i musiałam leżeć w domu z zapaleniem gardła. Nie było to najlepszy moment na ów wydarzenie, ponieważ jak najszybciej chciałam pojawić się z powrotem na przystanku w centrum by spytać nieznajomego o jego imię.
W końcu, kiedy nabrałam pełni sił, chwyciłam znowu za swój sprzęt i ruszyłam na spotkanie ! Nieopisane było moje szczęście, kiedy on tam był. I tak to się wszystko potoczyło.. Po krótkiej rozmowie dowiedziałam się, że owy nieznajomy Piotrek był nowym posiadaczem moich rękawic ,ale to chyba zaskoczyło mnie najmniej. Największą niespodzianką było to, iż on sam od półtora tygodnia próbował mnie znaleźć. Wypytywał kierowców czy dziewczyna o ciemnych blond włosach może nie pytała o zgubione rękawice i do tego codziennie, punktualnie o szóstej dwadzieścia pięć czekał ,aż pojawię się w centrum.
Od tej pory jesteśmy nierozłączni a właśnie w tym roku, na tym samym przystanku, o tej samej porze zapytał czy zachciałabym spędzić z nim resztę życia. Myślę, że tak pięknej historii jak napisało mi życie, sama bym nie wymyśliła.
To trzy nagrodzone historie.... ale takich fascynujacych opowieści było więcej. Za wszystkie jeszcze raz dziękujemy!