Idź do treści strony
Natura

17.03.2012 FINNMARKSLOPET

 

Tegoroczny wyścig Finnmarkslopet na dystansie 1000 kilometrów przejdzie do historii jako wyjątkowo trudny, wręcz ekstremalny. Burze śnieżne, głęboki śnieg sprawiły, że szlak stał się wręcz niemożliwy do przebycia. W tych warunkach były w stanie sobie poradzić tylko norweskie zaprzęgi wytrenowane do pracy w takich właśnie sytuacjach, kierowane przez najbardziej doświadczonych maszerów.

 

Nigdy się nie zdarzyło aby tak wielka liczba zawodników wycofała się z wyścigu. Do startu w wyścigu zgłosiło się około siedemdziesięciu zawodników. Kilkunastu wycofało się przed startem. Ostatecznie na starcie w Alcie stawiło się 52 maszerów. Z nich do tej pory do  mety dojechało tylko 24 zawodników, a aż 28 wycofało się w trakcie jego trwania. Czyli ponad połowa zawodników nie dojechała do mety. Wyścig wygrała po raz drugi kobieta - Inger Marie Haaland. Jej czas dojazdu jest o około jeden dzień dłuższy niż zazwyczaj, co też świadczy o trudności trasy. Na jej sukces zapewne bardzo duży wpływ miała taktyka polegająca na analizie prognoz pogody i takim planowaniu przejazdu aby uniknąć podróżowania w czasie burz śnieżnych. Do mety nie dojechało wielu bardzo doświadczonych zawodników, którzy wiele razy kończyli wcześniej wyścig.

 

Niestety wyścigu nie udało się ukończyć doświadczonemu maszerowi z Francji - Danielowi Juillaguet, który tą próbę podejmował już 6-ty raz.

 

Poza Norwegami do mety dojechał Niemiec Bernhard Chucher, który w Finnmarkslopet brał udział po raz 10, a wcześniej ukończył m.in. 1800-kilometrowy wyścig na Alasce - Iditarod.

 

Inna zawodniczka - Trine Kristiansen Lyrek (czwarta w tegorocznym wyścigu), która w 2005 roku także uczestniczyła w wyścigu Iditarod stwierdziła, że trasy Finnmarkslopet są wprawdzie krótsze od Iditarod ale zdecydowanie trudniejsze.

 

Mimo, że wyścig nadal trwa i kilku zawodników zmierza do mety odbyła się ceremonia wręczenia nagród, a masterzy i psy udają się na zasłużony odpoczynek. Na szlaki Finnmarku powrócą za rok.

 

Koło podbiegunowe w okolicach Rovaniemi.


Rovaniemi to magiczne miasto w północnej Finlandii. Pierwszym jednak naszym celem podróży jest rejon miejscowości Suomu, położony blisko "mikołajowego centrum". Jest ono znane z 3 rzeczy: jednego z najlepszych szlaków zjazdowych w Finlandii, lokalizacji na kręgu podbiegunowym, a przede wszystkim ( co jest dla nas ważne) - organizatorem tam ruchu turystycznego jest Polak - Marek Kuźmin i jego firma "Nord". To on stał się oficjalnym  reprezentantem na Polskę  Św. Mikołaja z Rovaniemi, promuje przyjazdy do Laponii, a przede wszystkim organizuje tu doskonałe pakiety turystyczne dla turystów indywidualnych i grup. Ponieważ wyróżnia się organizacją i aktywnością warto swój pobyt oddać w jego ręce.  Biegnący Wilk zna go jeszcze z czasów polskich zawodów psich zaprzęgów. Podczas naszego pobytu zamieszkujemy w prywatnym domu Marka, odwiedzamy fermę reniferów, zwiedzamy okolicę i degustujemy oryginalne, tutejsze potrawy - m.in. jemy zupę ze smardzy. Pobyt w Suomu planowany na jeden dzień - za sprawą Marka przeradza się w dwudniowy pobyt. Będąc w Rovaniemi oczywiście nie wypada odwiedzić wioski Świętego Mikołaja. Tak też oczywiście czynimy, tym bardziej, że część z nas jest tu po raz pierwszy. Jednak celem głównym w tym mieście  jest Arcticum Muzeum - największe europejskie muzeum dotyczące ludów północnych świata. Ponieważ Muzeum Eskimoskie w Republice Ściborskiej także zajmuje się identyczną tematyką - tym bardzie j jest to dla nas wizyta niezwykle ważna.

 

Następnym etapem podróży jest Sztokholm. Finlandia żegna nas niezwykle - możemy po raz ostatni oglądać majestatyczną zorzę polarną.

 

16.03.2012 FINNMARKSLOPET

 

Bardzo trudne warunki pogodowe na trasie wyścigu. Na trasie 1000 kilometrowej wyścigu panują tak trudne warunki, że po raz pierwszy organizatorzy zdecydowali się na wydłużenie obowiązkowych czasów odpoczynku (w Karasjok z 8 do 12 godzin). Chodzi o to aby dać dodatkową możliwość odpoczynku dla zwierząt. Na morderczy wiatr i śnieg skarżą się wszyscy zawodnicy. Najgorsze warunki panują w górach, Wiatr jest tak duży, że trudno utrzymać się na nogach. Organizatorzy organizują wyjazdy ratunkowe skuterami do tych zawodników, których GPS-y wskazują dłuższe postoje. Nawet biorący w wyścigu Lars Monsen - znany norweski podróżnik, specjalista od przetrwania w trudnych warunkach, znany pod pseudonimem "dziki człowiek" określa sytuację jako wyjątkowo trudną do przeżycia. Z wyścigu wycofało się już 19 zawodników.

 

Na prowadzeniu znajduje się dwójka bardzo znanych zawodników, którzy wielokrotnie zwyciężali w Finnmarkslopet - Harald Tunheim i Anne Marie Halland. Przed nimi ostatni, ponad 100-kilometrowy odcinek górski. Pogoda zaczyna się poprawiać więc jest szansa na normalne dojechanie do mety w Alcie.

 

Tak więc jak widać decyzja Biegnącego Wilka o wycofaniu się była słuszna i wręcz można powiedzieć przewidując dalsze wydarzenia ochronił swoje psy przed kolejnymi morderczymi odcinkami.

 

Pogoda