Idź do treści strony
Влада Міста

Newsletter

15.03.2013 14:13

Warmiński sposób na drogę

Olsztyn wytacza ciężkie działa, które mają mu pomóc w walce o obwodnicę. Wszystko przez to, że z Warszawy nie popłyną wielokrotnie obiecywane pieniądze na tę inwestycję.

 

Piotr Grzymowicz, prezydent stolicy Warmii i Mazur w grudniu dowiedział się, że rząd przy nowym planowaniu środków unijnych chce bardziej stawiać na drogi ekspresowe i autostrady kosztem obwodnic, w tym tej olsztyńskiej, którą wycięto z planów. Prezydent zaczął wypominać politykom ich wcześniejsze deklaracje. Bo wielu obiecywało, że będą starać się o obwodnicę. Nawet ministrowie. Najbardziej od włodarza po głowie dostało się parlamentarzystom z regionu. Na rozgoryczenie prezydenta odpowiedziała minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska, stwierdzając, że władze miasta robiły niewiele, by doprowadzić inwestycję do skutku.

 

Niezbyt zadowoleni ze słów rządzącego miastem byli też posłowie i senatorowie. – W tamtej kadencji, kiedy była zagrożona modernizacja drogi krajowej nr 16, dzięki mojej interwencji inwestycja nie została wstrzymana. I tak samo w tym przypadku spotykałam się z niejednym ministrem, by ustalić odpowiedni wariant i doprowadzić do budowy tej obwodnicy – zapewnia olsztyńska posłanka Lidia Staroń. – Musimy tu działać ponad podziałami, a nie zrzucać na siebie winę, ponieważ jest to inwestycja dla całego naszego regionu.

 

Odroczony wyrok
Budowa drogi jest konieczna. Przez jej brak w sporych korkach stoją nie tylko olsztynianie, ale też kierowcy wiozący towar za wschodnią granicę czy turyści zmierzający na Mazury. Region czeka na nią kilkadziesiąt
lat. Kiedy w ratuszu obmyślano kolejne kroki w ramach protestu, wojewoda zaczął lobbować za łącznikiem, który połączyłby krajową szesnastkę w Wójtowie (na wchód od Olsztyna) z drogą 51 w Dorotowie (na południe od Olsztyna), omijając stolicę województwa. O to samo zabiega również marszałek województwa.

 

Tymczasem olsztynianie zorganizowali jednodniowy protest, blokując przejazd przez miasto tirom. Jeszcze tego samego dnia olsztyński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad otrzymał zielone światło na złożenie do wojewody wniosku o wydanie zgody na realizację południowej obwodnicy Olsztyna. Dzięki temu nie straci ważności decyzja środowiskowa, która była ważna tylko do 10 marca. To jednak wcale nie oznacza, że prace ruszą z kopyta, ani że pieniądze na inwestycję się znajdą. – Teraz to od wojewody będzie zależało jak szybko będzie wydawał decyzję – mówi Karol Głębocki, rzecznik GDDKiA w Olsztynie. – Po jej uprawomocnieniu się wojewoda ogłosi przetarg na rzeczoznawcę, który wyceni nieruchomości. To najbliższa przyszłość, na co najmniej kilka następnych miesięcy. Co dalej? Tego nikt nie wie. Nowy program budowy dróg na lata 2014-2020 jeszcze nie został przedstawiony.

 

„Nie” dla tirów
Prezydent Olsztyna nie czekał. W mieście na dwóch wiaduktach wprowadzono zakaz wjazdu dla pojazdów o masie większej niż 30 ton, których kierowcy nie mają specjalnie wydanych przepustek. Zaczął obowiązywać 1 marca, a oficjalnie podanym powodem był kiepski stan techniczny wiaduktów. Tego samego dnia wojewoda cofnął zakaz na jednym z nich. Na drugim nie mógł, bo jest częścią drogi gminnej. Zatem ciężarówki muszą szukać objazdów, co wcale nie oznacza, że taki sposób walki o obwodnicę nie napsuje krwi samorządowcom z tych miejscowości, przez które będą musiały jeździć tiry.

 

– Niemal jak wszyscy w regionie solidaryzuję się z działaniami Piotra Grzymowicza – podkreśla Wojciech Giecko, wójt leżącej pod Olsztynem gminy Jonkowo. – Wszystko wzięło się z pomijania województwa warmińsko-mazurskiego w planach inwestycji drogowych, przez niezbyt perspektywiczne podejście rządu i marną skuteczność naszych parlamentarzystów. Warszawa przyjeżdża tu wyłącznie po to, by się napawać pięknem krajobrazu. Szkoda tylko, że stolica przekreśliła ten teren jako taki, gdzie też musi być realizowana gospodarka. (mp) Artykuł pochodzi z portalu Forum Samorządowe

 

Powróć do archiwum
Pogoda